Są takie miejsca, które chodzą za człowiekiem tak nachalnie, że aż boi się ich dotknąć po dłuższym czasie. Jednym z nich były dla mnie Bieszczady. Nie wiem jak to się stało, że dotąd nie dotarłam w ten zakątek Polski, obiecywałam sobie to co roku, aż w końcu się udało! Miałyśmy mało czasu, bo wyjazd wiązał się też z przygodą na planie serialu Wataha, ale dwa dni udało nam się przeznaczyć na trekkingi i spokojne snucie po pięknych i zielonych okolicach.

Mała i duża Rawka Bieszczady

Lubię takie niezbowiązujące wyjazdy, podczas których nigdzie nie muszę się spieszyć, a w dodatku mam świetne towarzystwo do rozmów, żartów i szalonych pomysłów. Z Martą podróżuje mi się bardzo dobrze, więc spędziłyśmy w Bieszczadach rewelacyny czas, nocując w drewnianym i klimatycznym domku w Smereku i zwiedzając dla Marty doskonale już znaną okolicę.

Kiedy wyszłyśmy z auta dotarłszy na miejsce noclegu, już po zmroku, zobaczyłam na niebie tysiące gwiazd i obiecałam sobie uwiecznić je na zdjęciu, widok był nie do opisania. Nie muszę więc chyba wyjaśniać swojego smutku, gdy podczas zachodu słońca na Połoninie Wetlińskiej mój mikro statyw oddał ostatni oddech i pokruszył się w moich dłoniach przy promieniach słońca kończących definitywnie ten dzień i żywot tripodu. Więc po zdjęcia rozgwieżdżonego nieba muszę w Bieszczady jeszcze wrócić.

Połonina Wetlińska

Pierwszy dzień przywiatał nas niemałym zaskoczeniem, obie obudziłyśmy się mając wrażenie, że ktoś wszedł do naszego uroczego pokoju i próbuje przyrządzić w nim śniadanie. Stuk talerzy, ganków i doskonale słyszana treść rozmów odbywających się za ścianą oraz nad naszym pokojem uświadomiły nam, że tutaj nie ma miejsca na żadne tajemnice. Pijąc wieczorem żubrówkę ze źbłem trawy i sokiem jabłkowym zastanawiałyśmy się czy ściany dalej mają uszy, czy może nasi współlokatorzy z bieszczadzkiego domku już śpią.

Przy kawie i po śniadaniu przygotowanym w Instagramowej  kuchni – pomyśleć, że nie zrobiłam zdjęć… rano jednak długo się wybudzam… – zasiadłyśmy do pracy, a po południu wybrałyśmy się w góry. Trasa na Połoninę była miejscami stroma, ale nie sprawiałaby żadnych trudności, gdyby nie ogromne ilości błota. Kijki okazały się być bardzo przydatne, mimo tego zaliczyłam dwa ślizgi – w tym jeden spektakularny zjazd na tyłku z lądowaniem z telemarkiem na poręczy. Jeden kijek złożył się z wrażenia. Ale jak się chce zbiegać radośnie po zabłoconej stromiźnie czego się spodziewać, jak nie wypadku przy pracy. Nie polecam.

Bieszczady może i nie za wysokie (choć kawa smakuje inaczej – Ci którzy oglądali Watahę, widzą o co chodzi), ale widoki piękne i bardzo uspakajające dla oczu, z wieloma odcieniami zieleni. Z przyjemnością poczekałyśmy na zachód słońca za słynną Chatką Puchatka, kiedy wszystko wokół zaczęło przybierać piękne barwy. Ledwo dotrwałyśmy do końca spektaklu, ponieważ zrobiło się bardzo zimno mimo słonecznej i letniej pogody za dnia. Wytrwałyśmy dzięki puchówkom i kurtkom przeciwdeszczowym oraz szczelnie zaciągniętym kapturom. Niemal udało nam się zejść jeszcze przed zmrokiem, ostatni fragment trasy pokonałyśmy już po ciemku, jednak z jasno świącacym księżycem na niebie, więc żal było włączać czołówki.

fot. Marta Tarkowska

szlaki w Bieszczadach

bieszczady na weekend

polana Wetlińska

Bieszczady Polska

polana Wetlińska

Mała i Wielka Rawka

Tego dnia, po kolejnym pysznym, własnoręcznie przygotowanym śniadaniu i chwili relaksu na drewnianym tarasie z pięknym widokiem, wyruszyłyśmy w kolejne miejsce. Tym razem pogoda okazała sie być nieco bardziej kapryśna, przed startem z parkingu pozwoliłyśmy przejść przelotnym opadom deszczu i wyruszyłyśmy w drogę z drobnym opóźnieniem. Tym razem błota także było sporo, podejście często strome, pełne schodków – nie jest to dla mnie ulubione rozwiązanie na szlaku, jednak dzięki niemu dało się poruszać sprawnie po trasie. Tego popołudnia spotkałyśmy zdecydowanie więcej osób.

Mimo letniej i dość parnej pogody drzewa dawały upragniony cień, a powietrze pachniało świeżością i lasem. W takich momentach jeszcze mocniej czuję jak bardzo brakowało mi natury. Woń roztaczającą sie w Bieszczadach, różną w zależności od pory dnia, komentowałyśmy często, bo pachniało pięknie. W porze obiadowej także, na tyle, że za każdym razem przesadzałyśmy z ilością pochłoniętego posiłku. Wieczorem leżałyśmy, jęcząc odrobinę podczas obracania z boku na bok i czułyśmy się trochę niczym bieszczadzkie niedźwiedzie po nadmiernym i łapczywym objedzeniu się miodem. Przynajmniej tak próbowalyśmy sobie usprawiedliwić naszą zachłanność.

Widoki z Małej i Wielkiej Rawki także nie zawiodły, a kapryśna pogoda dodała im uroku. Najpierw oglądałyśmy ciężkie chmury przesuwające się szybko wokół nas oraz kaskady deszczu, które tworzyły ciemne ściany na niebie. Dzięki nim w pewnym momencie pokazała się przepiękna tęcza, która rosła z każdą sekundą robiąc na nas coraz większe wrażenie i dając czas na wykonanie zdjęć. Jako że tego samego dnia w Warszawie trwał Marsz Równości, pomyślałam, że to musi być znak. Taka nasza cegiełka w tym temacie. Co prawda w pewnym momencie i nas dopadł deszcz, jednak po kilkunastu minutach spędzonych w ukryciu na głośnych śmiechach, oczom naszym ukazało się piękne przedstawienie na niebie, gra cieni i światła. Warto było przeczekac niepogodę oraz zamoczyć buty, by zobaczyć wszystko z tego właśnie miejsca.

Gdy docierałyśmy do samochodu podniosły się piękne i klimatyczne mgły. Tak właśnie wyobrażalam sobie Bieszczady. Weszłyśmy głęboko w mokrą trawę nie mogąc powstrzymać się od wykonania zdjęć tej pięknej chwili. Odczekałyśmy trochę, aż słońce wyszło zza chmur i sytuacja znów nabrała nowych barw. Uwielbiam takie momenty. A w Bieszczady na pewno wrócę.

Mała i Duża Rwaka

Bieszczady na weekend

Mała i Wielka Rawka

Wielka Rawka szlaki Bieszczady

Bieszczady na weekend

Bieszczady

Mapy szlaków znajdziecie pod tym linkiem, a więcej tras na tej stronie. Oprócz miejsc, które widzicie na zdjęciach polecają się także:

5:25 h 14.1 km
z: Wetlina
do: Połonina Caryńska

4:45 h 11.8 km
z: Widełki
do: Tarnica

4:43 h 12.6 km
z: Wołosate
do: Tarnica

4:36 h 13.8 km
z: Polana
do: Chata Socjologa

3:00 h 10.7 km
z: Źródła Sanu
do: Bukowiec

3:20 h 12 km
z: Źródła Sanu
do: Bukowiec

3:15 h 10.7 km
z: Bukowiec
do: Źródła Sanu

4:10 h 12 km
z: Brzegi Górne
do: Wetlina, Stare Sioło

3:25 h 11 km
z: Bacówka PTTK Pod Małą Rawką
do: Wetlina

Połonina Wetlińska Bieszczady

Bieszczady na weekend szlaki Mała i Wielka Rawka

szlaki Bieszczady na weekend

Bieszczady na weekend

 

Serial Wataha

Tak jak wspomniałam wcześniej z wyjazdem wiązała się też przygoda filmowa Marty, do której trafiłam przez przypadek i ja. Marta jako fanka serialu Wataha zapragnęła pojawić się na planie podczas kręcenia trzeciej jego części, a że pojechałyśmy w Bieszczady razem zapytała, czy nie ma miejsca i na mnie. Pytanie padło na dzień przed umówionymi zdjęciami, ale okazało się, że akurat szukają jednej kobiety, więc w niedzielę wskoczyłam w mundur Straży Granicznej i stałam się jedną ze statystek w serialu.

Nie była to moja pierwsza przygoda ze statystowaniem, zdarzało mi się tak dorabiać w czasach studiów, podczas jakichś słabszych produkcji serialowych. Był to jednak to pierwszy raz, gdy na planie poczułam tak rewelacyjną atmosferę, a w dodatku sama oglądałam poprzednie sezony Watahy z wielką przyjemością, więc cieszyła mnie ogromnie taka przygoda. Otwartość i podejście aktorów i reżyserki było świetne, spędziłyśmy rewelacyjny dzień na planie i od razu pomyślałałyśmy, że chcemy to powtorzyć w kolejnym sezonie serialu! Wielki strzał pozytywnej energii. Marta, dziękuję!

Oczywiście podczas kręcenia zdjęć nie wolno nam bylo fotografowac i filmować, jednak na Instagramomwym Stories znajdziecie zarówno widoki ze szlaku jak i nieco ujęć z (backstage) planu Watahy. Serdecznie pozdrawiam wszystkich, którzy dali sie nabrać na moją zmianę zawodu!

 

Standardowo zapraszam na moje Instastories do highlightu Bieszczady

 

Bieszczady na weekend

Mała dokumentacja z telefonu Marty

bieszczady weekend

fot. Marta Tarkowska

bieszczady na weekend

Komentarze

  1. Nie byłam jeszcze w tym rejonie Polski. Twoje zdjęcia i opis bardzo zachęcają 🙂 Przygoda ze statystowaniem na pewno niezapomniana 🙂

  2. Zdjęcia u Ciebie jak zwykle przepiękne!
    Odwdzięcza jeździłam w polskie góry o Bieszczady tez były jednymi z moich ostatnich. Tez nie wiem dlaczego?
    Fajna przygoda z Watahą. Muszę nadrobić ten serial jak wrócę do Polski

  3. Po górach chodzę sporo, ale Bieszczady jakoś omijałem zawsze. W tym roku postanowiliśmy z Narzeczoną, że poeksplorujemy je trochę jesienią. Twój tekst na pewno będzie nam w tym pomocny.

  4. Lista miejsc, które musimy zobaczyć własnie się powiększyła. Fantastyczne zdjęcia!
    Pozdrawiamy 🙂

  5. Naprawdę piękny i jedyny w swoim rodzaju punkt na mapie Polski. I coś, czego mogę się wstydzić – do tej pory nie byłem w Bieszczadach choć przejechałem 1/4 krajów świata. Piękne zdjęcia, jak zawsze!

  6. Kto raz pojedzie w Bieszczady, będzie wracał tutaj często 🙂 a Połoniny robią robotę 🙂

  7. Bieszczady ujmujące i zapadające w pamięć. Czas się zatrzymuje wędrując bez pośpiechu po bieszczadzkich szczytach 😉
    Piękne fotografie 😉

zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Może Ci się spodobać