Science fiction wydaje mi się niedocenianym gatunkiem zarówno w literaturze jak i na ekranie. Obawiam się, że przez duże ilości filmów z laserowymi pistoletami i pościgami po podniebnych ulicach – nic do nich nie mam jakby co – które ograniczają się jedynie do efektów specjalnych i scen walki, ludzie nie zauważają, co tak naprawdę w sci fi jest ważne. Przygotowałam listę seriali, które obejrzałam i mogę z czystym sumieniem polecić, mam nadzieję, że przypadną wam do gustu.

“Wake up. Time to die.” – Leon, Blade Runner

Jeżeli SF do Ciebie nie dociera, nie rozumiesz o co w nim chodzi lub wydaje Ci się, że sprowadza się jedynie do bitew robotów, spróbuję pokazać, jak widzę to ja. Science fiction to przede wszystkim (przede wszystkim książki!) postawienie na człowieka: jednostkę lub społeczeństwo w konkretnych warunkach.

Nowe otoczenie często temu sprzyja, czy to zamknięta przestrzeń statku kosmicznego czy rozwalona przez nas samych planeta – to nas pewnie czeka za te 30 lat – mamy więc studium ludzkości. Często w ekstremalnych warunkach, które zmuszają nas do różnych zachowań i obudzenia instynktu.

Androidy w fabule sci fi to nic innego, jak traktowanie przez nas nadal źle ludzi o innym kolorze skóry, zwierząt, osób odmiennych z różnych względów. Nasze mylne myślenie o sobie jako o lepszych, a niebawem pewnie i bogach, którzy tworzą nowe – może i androidowe „życie”, sztuczne inteligencje, którzy mieszają w genach, którzy chcą zmieniać naturalny bieg świata.

“That Voight-Kampf test of yours. Have you ever tried to take that test yourself?” – Rachael, Blade Runner

Przyszłość ze starych książek sci fi właśnie dzieje się na naszych oczach. SF szuka odpowiedzi na pytanie co jest etyczne, a co nie, co sprawia, że jesteśmy ludźmi, czym jest człowiek, czy jest w nas ta boska iskra czy nie jesteśmy nikim szczególnym – a może gorzej – mimo daru jaki mamy, inteligencji, jednak okazaliśmy się beznadziejni. Pokazuje też jak się zachowujemy w sytuacjach kryzysowych, jak ślepe bywają poddane społeczeństwa, co robi przyparta do muru jednostka.

“It’s too bad she won’t live. But then again, who does?” – Gaff, Blade Runner

A na koniec chciałam przypomnieć o zdaniu z książki Lema, które obiegło jakiś czas temu internet. Powrót z gwiazd – wydana w 1961 – „Książki to były kryształki z utrwaloną treścią. Czytać można je było za pomocą optonu. Był nawet podobny do książki, ale o jednej, jedynej stronicy między okładkami. Za dotknięciem pojawiały się na niej kolejne karty tekstu.”. To niemalże opis czytnika książek, który jest od jakiegoś czasu obecny w naszych życiach. Wizjoner? Takich było wielu.

Tak jak nieokrzesany Phillip Dick (pierwszy serial podany niżej jest właśnie na podstawie jego książki) – Czy androidy śnią o elektrycznych owcach? (Do Androids Dream of Electric Sheep?, napis. 1966, wyd. 1968), czyli kultowy dziś Blade Runner, którego nakręcono dopiero w 1982 roku. Sci fi warto docenić i oglądać oraz czytać, ale przede wszystkim to dobre, wartościowe. SF o człowieku, człowieku kontra świat, człowieku kontra bóg, człowieku kontra człowiek. Także w serialach! Choć jak zobaczycie, dodałam też ze 3 takie z przymrużeniem oka, bardziej rozrywkowe.

Moja lista najlepszych seriali sci fi, które powinniście zobaczyć!

“I’ve seen things you people wouldn’t believe. Attack ships on fire off the shoulder of Orion. I watched C-beams glitter in the dark near the Tannhauser gate. All those moments will be lost in time, like tears in rain.” – Roy Batty, Blade Runner

The Man in the High Castle

Nie przypadkiem wymieniam go jako pierwszy, choć kolejność nie ma tu znaczenia przy pozostałych pozycjach. Jestem tym serialem zachwycona. Boję się ekranizacji książek – nie są łatwe, często ciężkie do przełknięcia dla fanów i zderzają się mocno z ich wyobrażeniami. Ta seria powstała na podstawie ksiązki Człowiek z wysokiego zamku Dicka. Ogląda się ją uważnie i powoli. Zachywca postaciami, nawet gdy są czarnymi charakterami. Świetny Rufus Sewell, grający Smitha – niecierpi się go, ale też podziwia – oraz Cary-Hiroyuki Tagawa (Nobusuke Tagomi), do którego mam słabość.

Serial ma fajną, książkową fabułę, niezbyt typową dla filmów i seriali. Zmusza do patrzenia, jak czasem niedaleko nam do dużych – niekoniecznie dobrych zmian. Jeden fałszywy krok może zmienić wszystko, koleje ludzkości. The Man in the High Castle powoli przeprowadzi was po świecie, w którym II Wojna Światowa zakończyła się zwycięstwem Niemiec i Japonii, a USA zostało podzielone przez nich na dwie części (i pas chaosu po środku).


Westworld

Z początku obawiałam się tego serialu, ponieważ mnóstwo czasu spędzamy z bohaterami w westernowym miasteczku, a nie jestem fanką takich klimatów. Jednak szybko dostrzega się potencjał tej produkcji, bo sięga ona głębiej, zadaje pytania, miesza nam w głowie, poddaje w wątpliwość to, co wydaje nam się oczywiste. Ludzie, androidy, jaźń, bezwzględność mimo jej posiadania. Kto z nas jest bardziej prawdziwy? Kto zasługuje na podziw? Kto zasługuje na życie? Kto na wolny wybór? To naprawdę dobry kawał roboty (roboty! sese) w wykonaniu Nolana.

I świetnie dobrani aktorzy, w tym Thandie Newton, Anthony Hopkins, Ed Haris, Jeffrey Wright czy Evan Rachel Wood, która nie przypadła mi do gustu, jednak w kolejnych seriach lepiej rozumiem dobór tak lodowatej aktorki do tej roli. Zastanie was w Westworld dużo zwrotów akcji, bądźcie czujni oglądając. I skupcie się na rozmowie Bernarda z Dr Robertem Fordem – będziecie wiedzieć której. Kojarzy mi się w pewien sposób ze sławną sceną z Blade Runnera.


Watchmen

Jeśli ktoś lubi absurdalne poczucie humoru i klimat sarkazmu – będzie zadowolony. Żeby zrozumieć serial i go docenić warto najpierw obejrzeć film albo znać treść komiksu. Nie jest to może pozycja, która wybitnie zmusza do myślenia, choć jak się głębiej zastanowić, uważni wypatrzą w niej sporo niuansów. Jak choćby muzykę, szczególnie ostani kawałek na końcu ostatniego odcinka pierwszego – i wgląda na to, że ostatniego – sezonu. Fajne postaci, dobre rozmowy, alternatywny świat, często te same problemy.

Oraz istoty boskie, które to jednak swą boskość zyskały dzięki innym ludziom, bądź wypadkom. I jak ludzie umywają ręce, gdy oczekuje się od nich działania. Trochę pytań o naszą psychikę. Często poprzez dosadne żarty. Spodoba się też fanom seriali o bohaterach w przebraniu. Reginę King uwielbiam za te rolę, zauroczyła mnie. Jean Smart też. A ich wspólne sceny – świetne! A Jeremy Irons jest fajnym dodatkiem, nadaje się do tej roli wspaniale. Bardzo spodobała mi się muzyka, oprócz dobrej ścieżki dzwiękowej stworzonej dla serialu, stare dobre kawałki.


Altered Carbon

To serial, który pokazał mi, że książkowo z sci fi nieco wypadłam z obiegu. Bo zaczytywałam się nią głównie za gówniarza. Oparty na powieści cyberpunkowej Richarda K. Morgana – Cyklu Takeshiego Kovacsa: Modyfikowany węgiel (Altered Carbon);  Nagroda im. Philipa K. Dicka 2003, Upadłe anioły, Zbudzone furie. I zamierzam ten cykl przeczytać jak najszybciej, jestem ciekawa na ile różni się od serialu, czy autor sięga jeszcze głębiej.

Altered Carbon pokazuje świat, w którym człowiek zyskał życie niemal wieczne, jaźń można zapisać, a cielesne powłoki zmieniać w nieskończoność. Oczywiście jeśli jest sie bogatym. Reszta społeczeństwa walczy o przetrwanie w super pokazanych światach – naprawdę niezła robota! No i Emisariusz, Takeshi Kovacs, który zostaje sprowadzony znów do życia, by rozwiązać pewną zagadkę. Człowiek z przeszłością. Sezon drugi chyba bardziej mnie wkręcił i bogatszy jest w fajne monologi głównego bohatera o życiu, ale może to tylko złudzenie. W każdym razie no body lives forever.


The OA

No dobra. Nie wiem, jak doszło do tego, że zaczęłam oglądać serial o tak dziwnej nazwie. Może ciekawość, choć zajawki na Netflixie były dziwne. Jakoś mnie nie zachęcał, może zrobiłam sobie przerywnik od czegoś innego? Przyznam, że początek jest długi, serial w ogóle należy do tych, które nigdzie się nie spieszą – jak The Man in the High Castle. W pewnym momencie myślałam, że może dałam się nabrać i trafiłam na jakieś High School Story. A jednak nie.

Nie jest to opowieść, która bezpośrednio porusza trudne tematy, ten serial raczej się nami bawi, zmusza do koncentracji, bo w pewnym momencie trzeba być czujnym, by ogarnąć całe wątki i wielowymiarowość historii. Jest dziwny, po prostu dziwny, nie wiem jak to inaczej wytłumaczyć nie zdradzając treści serialu, którą lepiej poznać wraz z jego biegiem (może lepiej nie oglądajcie trailera!). O dziwo nie jest adaptacją żadnej książki, mimo swojego skomplikowania, a wszystko mimo zagmatwania klei się w spójną całość, co zaskakuje. Ma wątek wspólny z Człowiekim z wysokiego zamku. Ciekawe czy się zainspirowali książką Dicka. Co ciekawe współtwórczyni serialu gra główną bohaterkę OA.


Fundacja / The Foundation

Kiedy czytałam książkę Michio Kaku „Przyszłość ludzkości”, już w pierwszym rozdziale wspomniał o klasyce science fiction, czyli Fundacji Isaaca Asimova. I wtedy oślniło mnie, że czas oświeżyć listę. Foundation to seria książek, wydana najpierw jako opowiadnia w latach 1942-50. Początkowo była trylogią: Fundacja, Fundacja i Imperium oraz Druga Fundacja, a po 30 latach powstały nowe tomy. A teraz ksiązki z nagrodą Hugo za „Najlepszą serię wszech czasów” (1966 r.) trafiły na nasze ekrany w postaci serialu.

Matematyk Hari Seldon – którego gra świetny Jared Harris – spędza życie na rozwijaniu teorii psychohistorii, nowej i skutecznej socjologii matematycznej. Wykorzystując statystyczne prawa masowego działania, może przewidzieć przyszłość całych populacji. Przewiduje upadek Imperium, które obejmuje całą Drogę Mleczną. A takż Ciemny Wiek trwający 30 000 lat. To wszytsko sprowadza kłopoty na niego oraz ludzi, którzy z nim pracowali. Seldon obmyśla plan, który ma nieco odwrócić wydarzenia, skrócić czas chaosu. W tym celu tworzy Fundacje.

 


Black Mirror

Tu przyznam bez bicia, że Black Mirror to serial, z którym miałam problem. Być może przez to, że nasłuchałam sie o nim wspaniałych rzeczy, że jest świetny, że otwiera głowę, że zaskakujący. Jak dla mnie nie ma w nim nic zaskakującego. Być może dlatego na początku się nieco zraziłam do tej produkcji. Podobnie jak zaskoczył mnie szał na ostatni sezon, w którym wybiera się, co bohaterom przydarzy dalej. Nim obejrzałam, skojarzyłam to z książkami przygodowymi, w których wybierało się dalszą część opowieści. I proszę, o to tam chodziło. A książki stare jak świat (gry paragrafowe lub gry książkowe). Więc są to klasyczne przemyśliwania SF i to osadzone niemal w naszej rzeczywistości, nie jakoś daleko.

Ale… wróciłam do serialu po czasie. I jest dobry patrząc pod kątem właśnie podstaw science fiction, poruszane są tematy etyki, moralności, tego w którą stronę zmierzają społeczeństwa, w których żyjemy. Jak bardzo miałkie staje się wsztsko wokół, w szzcególności telewizja i social media. Może dla niektórych to nawet lepsze, bo bardzej realne i otwiera oczy na problemy, które są tak blisko. Jedne odcinki są po prostu okej, inne są ciekawe. To już pewnie każdy wskaże inny, który mu się najbardziej podobał. Tak czy siak, uważam, że Black Mirror warto obejrzeć.


The Handmaid’s Tale

Serial ten zyskał spore grono fanów wśród bardzo różnych grup odbiorców. Przede wszystkim pokazuje w sposób dobitny, jak łatwo zmienić czyjeś życie w koszmar, w tej sytuacji życie kobiet. To one ten serial sobie najczęsciej polecają. Bo otwiera oczy w brutalny sposób. I pewnie wiele z tych osób byłoby zdziwione – ale jak to, to science ficton? Ano tak. Alternatywna rzeczywistość. Straszny ustrój, zamknięcie, siła jednostki i siła społeczeństwa, ale i jego obojętność oraz działania „w podziemiu” przeciwko choremu systemowi.

Serial Opowieści podręcznej pokazuje co może się stać, gdy w pewnym momencie postawimy krok w złą stronę, gdy przestaniemy się liczyć z prawem do życia i wolności zagwarantowanym każdemu z nas. Gdy niektóre jednostki nagle stają się poprzez ustrój gorszym sortem, który nie ma prawa głosu. Kiedy kobietom odmawia się podstawowych praw i naraża ich życie. To momentami coś niebezpiecznie przypomina? Yhy, przypomina. Serial na podstawie książki Margaret Atwood jest dobry zarówno dla panów jak i pań. Jedyne co mnie razi, to że glówna bohaterka bardziej mnie odrzuca niż pociąga, więc nie pasuje mi do niektórych wątków. Ale z pewnością Elisabeth Moss dobrą aktorką jest.


Ghost in the shell: Stand Alone Complex

Klasyka klasyki, nieśmiertelny staroć. Dlatego na wszelki przypomnę o nim, bo to już tyle lat minęło odkąd na świat przyszło kultowe anime Ghost in the Shell (nie mylić z filmem z 2017 roku), które powstało na podstawie mangi Masamune Shirowa. A oprócz animowanych filmów powstała też seria Stand Alone Complex, w której dalej poddaje się w wątpliwość co jest słusze, co nie, gdzie są granice.

Czym jest życie, czym jest świadomość? Etyka i moralność. Oczywiście wątki przewodnie są bardziej oczywiste. Cykl ma miejsce w 2030 r., kiedy wiele osób stało się cyborgami z protetycznymi ciałami. Akcja osadzona jest głównie w fikcyjnym japońskim mieście Niihama, gdzie detektywi policyjni ze specjalną jednostką prowadzą dochodzenia w sprawie różnych przestępstw. W obu sezonach trwają dochodzenia w sprawie dwóch incydentów, które uwikłają grupę w korupcję japońskiego rządu. P.S. uwielbiam muzykę skomponowaną przez Kenjiego Kawaia dla Ghost in The Shell!


Devs

Korzystając z waszych rekomendacji podejrzałam o czym jest Devs i wiedziałam, że na pewno go obejrzę. Tutaj nie należy spodziewać się odwiedzin Obcych, statków kosmicznych i walk laserem. To zupełnie inna bajka, zaskakująco udana, a jak się dobrze zastanowić – niepokojąca. Nie wiem kto wymyślił opis Devs, ale gdybym trafiła tylko na niego, nigdy nie obejrzałabym tego serialu: „Programistka Lily śledzi nowy tajny dział w swojej firmie, który uważa za zamieszany w zaginięcie jej chłopaka.” A to serial, który ma fajne podwaliny naukowe, gdzie to co się dzieje okazuje się być o tyle niebezpieczne tudzież niepokojące, bo naukowo dopuszczalne, a wręcz prawodopodobne. Jak to z teoriami bywa.

 

Ja oczywiście po raz setny podczas oglądania Devs przypominałam sobie zasady mechaniki kwantowej (lubię to!). A do tego serial jest okraszony ładnymi obrazami, niektore ujęcia San Francisco o wschodzie, we mgle powalają na kolana. I nie można zapomnieć o muzyce, jest naprawde dobra. Choćby Regnantem Sempiterna Jana Garbarka (and the Hilliard Ensemble) robi piękną robotę i klimat. Bo serial jest niespieszny, wnikliwy i przede wszystkim sensowny.

 

Nie ma się wrażenia, że to produkcja dla „typowego amerykańskiego” odbiorcy, gdzie wszystko podano na tacy i jeszcze wskazano palcem dla penwości, ze załapaliśmy, a bohaterowie zaskakują nas głupimi zachowaniami jak na ich możliwości. Jeśli jesteś lub będziesz jedną z tych osób, które utkną nagle podczas sezonu – nie poddawaj się, gwarantuję, że warto. P.S. Docelowo serial miał mieć jeden sezon i nic nie wiadomo o kolejnych. P.S. 2 Czy my mamy w ogóle wpływ na nasze życie?!


Stranger Things

Stranger Things chyba nie muszę przedstawiać nikomu. Serial wszedł szturmem do naszych domów. I nic w tym dziwnego. Tu też nie szukajcie opowieści o moralności, etyce czy rozważań gdzie zmierza nasz świat. To miłe i przyjemne sci fi na rozluźnienie. No może trochę przesadziłam. Bo Stranger Things momentami bywa naprawdę straszne, bracia Duffer potrafią w stwory, mrok i gęsią skórkę. Potrafią naprawdę niezle i niech was nie zmyli grupka smarkaczy, głównych bohaterów serialu. (BTW kto grywał w RPG i bitewniaki doceni!).

Całość fabuły osadzona jest w latach ’80. Świetna muzyka, ubrania, fryzury (!), samochody – zadbano o szczegóły. Jest charakterystycznie i łatwo wczuwa się w klimat serialu. Rzecz dzieje się w Hawkins w stanie Indiana. W tajemniczych okolicznościach znika dwunastoletni Will, którego mama (Winona Ryder), szukająca syna za wszelką cenę zostaje uznana za obłąkaną. Ale widzów jej zachowania tak bardzo nie dziwią, gdy poznają Eleven o naprzydorodzonych zdolnościach. Nie zabraknie też złowrogiej agencji rządowej maczającej we wszystkim palce oraz bohaterskiego, choć nieco flegmatycznego policjanta z nadwagą. I sporej dawki humoru. Miłego oglądania!


Dark

Jak sama nazwa wskazuje jest ciemny. I mroczny. Jeśli ktoś jest czuły na budzące nieokój obrazy i strach przed niawiadomym/niewidzialnym, niech nie ogląda Dark przed snem. Zaliczam serial raczej do sci fi bez szczególnie głębokich treści i przemyśleń o istnieniu, za to niemiecka produkcja wytęży wasze umysły. Fabuła jest naprawdę skomplikowana, nie chcę zdradzać zbyt wiele, żeby nie zepsuć niespodzianek, ale historie są tu bardzo zagmatwane. Uśmiałam się czytając czyjś komentarz, że to pierwszy serial, który ogląda z notatnikiem, żeby się nie pogubić, bo rzeczywiście jest o to łatwo.

Nie sięgnęłam jeszcze po sezon drugi, ponieważ część pierszą oglądałam tak dwano, że chyba zdecyduję się odświeżyć ją sobie, żeby połapać się w treści kolejnego sezonu. O dziwo język niemiecki mi tu mocno nie przeszkadza, zazwyczaj unikam niemieckich seriali, bo nie jestem w stanie ich słuchać. A tutaj jakoś to wszystko leży i pasuje, nie włączam dubbingu. Więc jeśli nie macie ochoty na rozważania o życiu, ale chcecie pogimnastykowac umysł i przy okazji próbować rozwiazać zagadkę kryminalną – voila!


Ok, dobrze przyznaję się. Trochę umyślnie ominęłam seriale typowo kosmiczno-przygodowe. Czemu? Rzadko dają radę i odbiegają od mojej ulubionej myśli, że sci fi to głębokie przemyślenia. Czasami o takich serialach sci fi jest głośno, zamysły są wspaniałe, plany wielkie, a wychodzi jak wychodzi. Słabe trillery, drętwi bohaterowie, trzeszczący plastik wszechobecny w scenografii, słabe rozmowy, a do tego niedorzeczne przygody. Jednakże po rozmowie w komentrzach na fejsie postanowiłam dodać trzy pozycje, z krótkimi opisami:

The Expanse

Łatwo i szybko można się połapać, że powstał na kanwie książek. Powiedziałabym, że fabuła i bohaterowie są bardzo klasyczni, co w tym wypadku jest dobre, przygody… są fantastyczne. Ale naprawdę fajnie się je ogląda i nie są irytujące. Zaskoczyło mnie to, że ktoś zadbał na przykład o prawidłowo palący się ogień przy braku grawitacji itp.

Duży plus za niektóre postaci, bardzo wyraziste oraz za pełen przekrój bohaterów, bez względu na kolor skóry i płeć. Zresztą aktorzy powiedzieli, ze to według nich najbardziej otwarty na te sprawy serial ever. Więc jeśli lubicie kosmiczne przygody, Expanse się wam spodoba. Co prawda idzie w nieco dziwnym kierunku w ostatnim sezonie, ale zobaczymy co będzie dalej.

The Mandalorian

Kogo nie raduje płatający figle Grogu? Bo niewiele tak śmieszy jak fajnie sfilmowane przygody Baby Yoda i Mandalorianina, samotnego łowca nagród, zwanego Din Djarin. A to wszystko oczywiście osadzone w świecie Star Wars. Lekko i przyjemnie, z żartem, choć i z odrobiną przemocy. Bo przecież świat nie jest słodki jak Baby Yoda… to znaczy cukierek!

Star Trek: Discovery

Zaczęłam go oglądać zupełnie przypadkiem, nie mogłam sobie odmówić, gdy na wielkim ekranie pojawiła się propozycja odpalenia pierwszego odcinka, który to zaczynał się na Wadi Rum. To znaczy na jakiejś odległej planecie, ale wiecie o co chodzi. I tak pooglądałam go sobie trochę, z przerwami. Co mogę powiedzieć?

Star Trek to klasyka i pewna konwencja, która niekoniecznie musi się sprawdzać w dzisiejszych czasach. A chyba nie muszę przypominać jak długo ten serial sci fi gości na naszych ekranach. Przyznaję, że poradzili sobie z tematem i wyszło im to całkiem fajnie. Ciekawa jestem co o tym sądzą wielbiciele Star Treka. Po przebrnięciu przez początek robię całkiem fajnie.

Miłość, śmierć + roboty

Electric Dreams

The Silent Sea

Coś rozrywkowego z nutą horroru? Nie tak odległa przyszłość, umierająca Ziemia w tle, a w akcji Księżyc i Koreańczycy lecący na ściśle tajną misję. Jest mrocznie, ładnie, czasami za długo, a czasem zbyt skrótowo w ciekawych wątkach, ale ogólnie ma to sens. Choć wydaje mi się, że można było z tego serialu wyciągnąć więcej. Jeśli macie ochotę na nieskomplikowaną i nieco starszną przygodę sci-fi, możecie spokojnie obejrzeć The Silent Sea. Na poziomie, ale bez wodotrysków.

Zagubieni w kosmosie

Jeżeli chcielibyście obejrzeć ze swoją młodzieżą w domu fajny serial sci fi, polecam Zagubieni w kosmosie. Kolejną jego ekranizację. To fajnie zrobiny i efektowny serial z odrobiną morałów i nauki o człowieczeństwie. Ogląda sie go przyjemnie, dopóki nie wnika się w kwestie naukowe, bo tu raczej pozwolono sobie na wiele niedociągnięć, a skupiono raczej na przetwaniu w kosmosie rodziny Robinsonów oraz ich nowego przyjaciela.

Po obejrzeniu kilku naprawdę tragicznych produkcji kosmicznych z ostatnich lat obejrzałam sobie ten serial z ciekawości i jak na produkcję dla dzieci i młodzieży uważam, że jest całkiem fajny. (A jeśli szukacie czegoś nieco mocniejszego dla dzieci i z nutką fantastyki/fantasy oraz thrillera to polecam Locke & Key!)


Fantastyka naukowa jest gatunkiem trudnym do jednoznacznego zdefiniowania. W 1953 r. Isaac Asimov określił ją jako „gałąź literatury zajmującą się wpływem rozwoju nauki na istoty ludzkie”, jednak nie ogranicza się ona jedynie do opisu kwestii postępu naukowego i jego konsekwencji. Jednak współcześnie gatunek ten charakteryzuje się wielką różnorodnością formalną i tematyczną.

Jeżeli macie coś dobrego do zaproponowania, chętnie obejrzę! Może dzięki Wam coś nowego trafi na moją listę.

A ja tymczasem siadam do mojej TOP seriali kryminalnych, politycznych i political fiction!

więcej w kategorii Lifestyle

Komentarze

  1. WEstworld widziałam 1.5 sezonu. Myślę że kiedyś do tego wrócę. Ciekawa perspektywa. Opowieści podręcznej to bardzo bardzo dobry serial i wręcz czekam na więcej! Jeśli chodzi o Ghost in the shell widziałam kiedys anime po ang z napisami i średnio przypadło mi do gustu, jednakże film (niedawno nakręcony) o wiele bardziej mi się podobał i więcej wyjaśniał. Taka skrócona wersja była idealna 🙂 Natomiast muzyka wymiata!

  2. Ten gatunek to akurat nie jest moja bajka, ale mojego męża już tak 🙂 Pokażę mu listę, ciekawe czy znajdzie dla siebie coś nowego 🙂

  3. Część z nich widziałam, m.in. Stranger Things czy Black Mirror, ale od dłuższego czasu zabieram się za Westworld. Może czas dać mu szansę?

    1. Westworld jest dojrzałym i mądrym serialem, to nie wodotryski się tam liczą, a treść 🙂 Daj daj 🙂

  4. Ja nie lubię SF w żadnym wydaniu 🙂

    1. Nikt nie jest idealny 😀

zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Może Ci się spodobać