Zacznę ten wpis być może dziwnie. W jakich produktach znajdziemy olej palmowy? Nie jesteście pewni? Ja też długo nie zwracałam na niego uwagi, ale już wiem. W lodach, ciastkach, chipsach, batonikach, margarynach, zupach w proszku, szminkach, pastach, mydłach, detergentach…
Na Skróty:
- Olej palmowy
- Orangutany
- Sumatra i Borneo a olej palmowy
- Sepilok Orang Utan Rehabilitation Centre
- Co możemy zrobić?
- Pod jakimi nazwami możemy znaleźć olej palmowy
Olej Palmowy
Orang Utan w języku malajskim znaczy człowiek z lasu
Skąd bierze się ów olej palmowy? Ze specjalnego gatunku palmy, nazywa się olejowiec gwinejski¹ i pochodzi z Madagaskaru oraz Afryki. Drzewo osiąga do dziesięciu metrów wysokości i posiada żółty lub czerwonawy pestkowiec wielkości śliwki, a połączone owoce tworzą wielkie kiście. Nasiona zawierają do siedemdziesięciu procent tłuszczu oraz około dwudziestu sześciu procent białka. Palmy uprawiane są głównie w krajach Afryki Zachodniej i Środkowej – w tym w ojczystym Kongo – a także w Kolumbii, Ekwadorze, Malezji i Indonezji. Dwa ostatnie kraje są głównymi producentami i generują 80% światowej produkcji. Jak to możliwe? Wsparcie Banku Światowego i banków prywatnych, a także rządów krajów pozwoliło firmom na wzięcie pożyczek, zatrudnienie taniej siły roboczej i karczowanie oraz palenie lasów deszczowych. Od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku obszary plantacji oleju palmowego w Indonezji wzrosły trzydziestokrotnie, a w Malezji dwunastokrotnie.
Indonezja i Malezja to kraje, które są głównymi producentami i generują 80% światowej produkcji. Od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku obszary plantacji oleju palmowego w Indonezji wzrosły trzydziestokrotnie, a w Malezji dwunastokrotnie
Orangutany
Sumatra i Borneo a olej palmowy
A dlaczego o tym piszę? Ponieważ według Programu Narodów Zjednoczonych ds. Ochrony Środowiska przy utrzymaniu obecnego tempa produkcji oleju palmowego w 2022 roku zostanie zniszczonych 98 procent lasów Sumatry i Borneo. W wyniku likwidowania lasów deszczowych w celu uzyskania miejsca na plantacje orangutany tracą nie tylko miejsce do życia. Pozbawione domu i naturalnego pożywienia w desperacji zjadają młode palmy przez co są traktowane jak szkodniki i zabijane. Giną też w pożarach czy z głodu. Często młode pozostają bez opieki skazane na śmierć. Według niedawnych szacunków liczebność dziko żyjących orangutanów na Borneo wynosi 45 do 69 tysięcy, na Sumatrze zostało tylko około 7300 osobników tego gatunku. Oba zostały sklasyfikowane jako zagrożone całkowitym wyginięciem². Oczywiście ten problem nie dotyczy tylko orangutanów, nosorożców jawajskich czy tygrysów sumatrzańskich. Lasy deszczowe Sumatry i Borneo są domem dla dwóch trzecich gatunków roślin i zwierząt występujących na lądzie. To jeden z najbardziej zróżnicowanych ekosystemów świata, niesamowicie ważny dla naszej planety.
Według Programu Narodów Zjednoczonych ds. Ochrony Środowiska przy utrzymaniu obecnego tempa produkcji oleju palmowego w 2022 roku zostanie zniszczonych 98 procent lasów Sumatry i Borneo
Nie sądzę, że należy działać na rzecz likwidacji plantacji olejowca gwinejskiego, jednak należy zatrzymać powstawanie kolejnych oraz powstrzymać firmy działające niezgodnie z prawem oraz wprowadzić mechanizmy, które zróżnicują pozyskiwanie oleju palmowego. Niestety często nie da się podjąć dialogu z firmami takimi jak Sinar Mas, które działają poza prawem i na terenach objętych ochroną³, z początku nic nie dawały także próby rozmowy z korporacjami kupującymi od takich firm olej. Jak to w życiu bywa dopiero głośna i mocna kampania zmusiła firmę Nestlé do podjęcia jakichś kroków. W 2010 roku firma zobowiązała się do wykluczenia takich dostawców oraz zaprzestania używania oleju palmowego pochodzącego z plantacji powstałych dzięki wycince lasów deszczowych.
Słynna antyreklama KitKat:
Sepilok Orang Utan Rehabilitation Centre
I w ten sposób trafiamy do Sepilok – jednej z placówek, które niosą pomoc orangutanom, założonej w 1964 roku. Zajmuje 43 km kwadratowe terenu chronionego na skraju rezerwatu leśnego Sepilok Kabili. Żyje tam na wolności około 60 – 80 orangutanów. W ośrodku przebywają głównie młodziutkie, osierocone orangutany. Bez opieki, w dżungli nie miałyby szansy na przeżycie. W Sepilok dostają stałą opiekę, a do tego są uczone w taki sposób, by rozwijać swoje umiejętności w poruszaniu się po drzewach oraz by móc samodzielnie spędzić dorosłe życie w lasach deszczowych. Dla zwierząt już żyjących na wolności organizowane są posiłki dwa razy dziennie i to właśnie ten czas jest najlepszy na ich podglądanie, same nie tak chętnie przychodzą pooglądać turystów i poza czasem karmienia można ich w ogóle nie zobaczyć. Do tego w tym roku otwarto część zakrytą, gdzie wchodzi się na trybuny i z nich można obserwować przez szybę młodziutkie orangutany bawiące się na placu zabaw, one jednak nie widzą nas i nie wpływamy negatywnie na ich rozwój (niestety szyba ma żółtawy odcień oraz jest porysowana, przez co zdjęcia wychodzą fatalne). Ośrodek wspieramy płacąc za bilet, ale można także zgłosić się na wolontariat, jest to niestety dość duży wydatek, około 3000 Funtów za 8 tygodni.
Przed wejściem możemy zostawić swoje rzeczy w szafkach i otrzymać kluczyk. Na teren wchodzimy jedynie z aparatem, kamerą, bez jedzenia i bez napojów. Przy bramce wejściowej proszeni jesteśmy o dezynfekcję obuwia oraz dłoni.
Sepilok przez szybę
Opłaty
(dla osób nie będących Malezyjczykami):
Dorośli: RM30
Dzieci: RM15
Bilet jest całodniowy, można z nim wejść na oba karmienia.
Kamera/Aparat: RM10
Godziny otwarcia
Główna brama: 8:00 do 17:00
Centrum: Sobota – czwartek – 9.00 do 12.00 oraz 14.00 do 16.00. Piątek 9.00-11.00 oraz 14.00 do 16.00.
Godziny karmienia Orangutanów: 10.00 i 15.00, dobrze jest pojawić się wcześniej, by zając dobre miejsce.
Co możemy zrobić?
Nie wydaje mi się, by było możliwe wyeliminowanie oleju palmowego ze wszystkich produktów, jednak myślę, że warto zwrócić uwagę na to skąd pochodzi ten z naszych ulubionych batoników, szminek, mydeł czy innych kanapkowych smarowideł. Często zapominamy, że każdy nasz najmniejszy wybór może mieć wielki wpływ na świat. Wielokrotnie słyszałam, że przecież co ja mogę zrobić, inni i tak to kupią i nic to nie da. Da, bo takich osób może się uzbierać całkiem sporo, popyt rodzi podaż, pokazując, że się na coś nie zgadzasz i nie będziesz za to płacić dajesz wyraźny sygnał, że należy to zmienić. Że dbasz. Że nie jest Ci obojętna przyszłość naszej planety.
Firmy, które zmierzają ku używaniu wyłącznie zrównoważonego oleju palmowego: Unilever, Nestlé, Marks & Spencers, Body Shop, Kellogg’s, Starbucks, Mars, Inc., Hershey’s, Procter & Gamble, Reckitt Benckiser. Firmy nadal korzystające tylko z niecertyfikowanego, niezrównoważonego oleju: Auchan, Lidl, L’Occitane.
Zrównoważony olej palmowy to nadal jedynie 10 procent światowej produkcji tego surowca.
Kupujmy produkty z certyfikatem „The Rainforest Alliance certificate”
Zrównoważone pozyskiwanie oleju palmowego według WWF:
Pod jakimi nazwami możemy znaleźć olej palmowy:
- Palmitate albo Palmate
- Elaeis gunieensis
- Hydrated Palm Gylcerides Hexadecanoic
- Palmitic Acid
oraz prawdopodobnie będzie to:
- olej roślinny – wysoce prawdopodobne jeżeli produkt zawiera kwasy nasycone
- zawierający słowa stearate, stearyl
- oraz cetyl, cetearyl
- Sodium Lauryl Sulphate (SLS)
- Sodium Laureth Sulphate
- Sodium Dodecyl Sulphate
- (SDS or NaDS) Sodium
- Calcium Stearoyl Lactylate Steareth -2
- Steareth -20 Emulgator 422, 430-36, 465-67, 470-8, 481-483
Przeczytaj też:
https://oliwia.world/filipiny/rekiny-wielorybie-w-oslob-jak-tam-jest-naprawde/
https://oliwia.world/lifestyle/jak-dzialac-etycznie-i-dbac-o-nature/
Pozostali mieszkańcy Sepilok oraz okolica
Źródła:
- Kupuj Odpowiedzialnie: http://www.ekonsument.pl/a654_olej_palmowy.html
- Pracownia Na Rzecz Wszystkich Istot: http://pracownia.org.pl/dzikie-zycie-numery-archiwalne,2253,article,5037
- Greenpeace: http://www.greenpeace.org/international/en/news/features/Sweet-success-for-Kit-Kat-campaign/
- The Orangutan Project: http://www.orangutan.org.au/palm-oil
- Triple Pundit: http://www.triplepundit.com/2014/06/3p-weekend-companies-committed-sustainable-palm-oil/
- Tree Hugger: http://www.treehugger.com/corporate-responsibility/what-does-rainforest-alliance-certification-mean-palm-oil.html
- The Foodie Bugle Journal: http://thefoodiebugle.com/article/cooks/a-burning-issue-the-social-and-environmental-effects-of-palm-oil-in-food-pr
¹ masłopalma gwinejska, olejnik gwinejski
² według Programu Środowiskowego ONZ (UNEP)
³ Organizacja Flora and Fauna International (FFI) przeprowadziła ocenę Wysokich Wartości Przyrodniczych (HCV) na plantacji należącej do Sinar Mas (PT Kirtika Prima Cipta) w 2009 roku.
Nic o mnie, beze mnie 😉
Piękne zwierzęta. Ja nadal mam ubaw z mistrza drugiego planu ze zdjęcia głównego postu 😉
Tego się nie da wyobrazić. Żeby pojąć skalę problemu, człowiek musi chyba na własne oczy zobaczyć te ciągnące się przez niemal całe Sabah plantacje palm.
Niekończące się plantacje… Co dopiero musi się dziać na indonezyjskiej części Borneo i na Sumatrze. To wielki problem i niełatwy do rozwiązania.
Orangutany w Indonezji mnie zachwyciły! A co do oleju palmowego – z tego co wiem jest bardzo niezdrowy a niestety dodawany do wielu ilości produktów.
To ciekawe, bo nigdzie nie znalazłam info o tym, że jest niezdrowy, aż sprawdzę z ciekawości wieczorem. Dla planety na pewno zdrowy nie jest 🙁
mistrz drugiego planu jest the best…co za poza!! hahaha :)))
Wciąż się z niego śmieję 😉
Smutne to jest wszystko…Najgorsze w tym wszystkim chyba zamknięte kółko problemu. Nawet ci sami ludzie, którzy chętnie podpiszą petycję i zgodzą się w danym momencie z argumentami, wrócą do korpo i będą chcieli wyprodukować najtańszy produkt…
Nie wszystkich stać na kupowanie produktów fair-trade. Nawet ja często rezygnuję bo cena wzrasta wielokrotnie. A ludzi, którzy mają ograniczone zasoby finansowe? Dla nich to oznacza rezygnację całkowitą? Zapętlamy się w kółku własnych potrzeb oraz potrzeb marketingowych, którzy muszą przedstawić nowy produkt w nowym roku, zaskoczyć czymś konsumenta by nadal istnieć w jego świadomości i utrzymać jego lojalność i uwagę…
Dzięki Tatiana za interesujący komentarz. Ale nie do końca mogę się z Tobą zgodzić. Ci, którzy zgodzą się z argumentami mogą skorzystać z pomocy i stworzyć plantacje mniejsze, ale objęte certyfikacją. Z pewnością nie jest to proste, więc jestem w stanie zrozumieć, że jeśli komuś się nie podoba jak działają duże firmy, które naginają lub łamią prawo to jednak, by wykarmić dzieci musi pójść u nich pracować. Ciężko mi to pojąć, ale potrafię to zrozumieć. Jeżeli chodzi o konsumenta to sprawa jest o wiele prostsza – z tego co wiem KitKat nie podrożał z powodu tego, że Nestle podpisała pewne dokumenty i będzie miała lepszych dostawców. To producenci muszą zmienić dostawców, a my możemy ich wesprzeć kupując ich produkty, a nie firm, które certyfikacja nie obchodzi. Bo niestety badania nie raz już pokazały, że znaczki i napisy „super extra Eco” niestety niewiele z eko mają wspólnego, tylko ceny kosmiczne, żerujące na naszej chęci bycia OK z naturą. Przykre jest to, że nas jako konsumentów o pewnych rzeczach się nie informuje i dopiero jakieś organizacje narażając się są w stanie do nas dotrzeć z informacją. Albo właśnie jakieś eko przekręty – to bardzo zraża i psuje opinie, a przecież tam są też na pewno firmy z sercem. Człowiek musi wiecznie być przygotowany i obcykany w przeróżnych tematach. Co do ostatniego zdania przyznaję, że nie do końca załapałam o co chodzi 🙂
Już od pierwszych zdań na mysl nasuwala mi sie Sumatra. Miałam wrażenie ze czytam o Bukit Lawang. Chwilę pozniej pisałas juz o Sumatrze…
🙁
Dlaczego 🙁 ?
Bo myślę o tych biednych orangutanach i plantacjach. A na Sumatrze jest juz orangutanów malutko.
To prawda. Sytuacja jest krytyczna i przerazajace sa przewidywania co nastąpi w niedalekiej przyszłości…:(
Mam doświadczenie z takim łańcuchem produkcyjnym. I sytuacja nie jest czarno-biała, zero-jedynkowa – kto jak woli. Żeby utrzymać cenę przy wyższych standardach, zazwyczaj ktoś musi z czegoś zrezygnować. Jeśli jest to właśnie to duże korpo – biłabym brawa. Natomiast często ten ciężar jest przekładany na sam dół. Ale bez faktów moje gdybanie pozostanie gdybaniem. Dlatego pozostaje mi tylko trzymać kciuki, by świat podążał w prawidłowym kierunku, bez uszczerbku właśnie dla tych, o kogo cała fala się rozchodzi.
Dobrze napisane Tati, tak właśnie jest. I rzeczywiście to korpo powinna płacić, a nie konsument, skoro wcześniej chciała oszczędzić w tak paskudny sposób. Z drugiej strony rozumiem, ze pewne produkty kosztują więcej, bo nie są czystą (tanią) chemią czy wynikiem wykorzystywania taniej siły roboczej i wolę wtedy nie kupić takiego produktu i zbierać na droższy. Oczywiście to też nie jest łatwy temat, bo jakby na przykład przestać kupować cokolwiek z Bangladeszu, bo tam się dzieją straszne rzeczy, to ci biedni ludzie nie mieliby czym rodzin wykarmić. Jednak nie należy zostawiać ich z tym wszystkim i uważnie sprawdzać co jak jest produkowane i pracować nad mniejszym zanieczyszczeniem środowiska oraz nad uczciową pracą zarobkową dla ludzi we wszystkich zakątkach świata. Skoro trzeba w tym celu korpo naciskać, trudno. Trzeba naciskać. Dzięki za merytoryczny koment 🙂
Co do ostatniego zdania, nie postawiłam Entera pomiędzy wątkami:) te pędzące myśli do przodu hehehe. Chodziło mi o to, że firmy napędzają spirale konsumpcjonizmu tworząc coraz to nowsze produkty – bo jest przyjęte, że firma musi pokazać nowe produkty, nowe linie, czymś ludzi zaskoczyć, by mieli poczucie, że ta firma idzie do przodu i się rozwija. Co zwiększa produkcję (w tym zapotrzebowanie na surowce (o to właściwie mi chodziło) i konsumpcjonizm, napędzaną nadprodukcję, która często jest potem utylizowana, bo przy tak ogromnej konkurencji żadna firma nie jest w stanie sprzedać wszystkiego (patrz przykłady wyrzucanej żywności etc, w supermarketach).
Bardzo słuszna uwaga. I to mnie chyba najbardziej przeraża, wydaje mi się, że już sami nie wiemy do czego dążymy i na co nam to wszystko, ale ma być i już (tupnięcie nogą). Co z tego, że tak wiele trafia do kosza na każdym etapie produkcji, że niszczymy wszystko wokół itd. Niestety na pewno też jestem w jakiś sposób częścią tego łańcucha, mam jednak nadzieję być coraz bardziej odpowiedzialnym konsumentem.
Ja również miałam wrażenie, że o Bukit Lawang piszesz. Nawet zdjęcia jak z karmienia orangutanow na podestach. Na mnie to miejsce zrobiło spore wrażenie. Niestety człowiek nie zawsze troszczy się o konsekwencje.
nie miałam pojęcia o tym oleju palmowym, ale kiedyś próbowałam znaleźć szampon bez SLS i tych innych Sodium i z tego co pamiętam, jedyne co znalazłam prawie nie nadawało się do mycia włosów 🙁
Doskonale rozumiem co masz na myśli. Podobnie bywa z Aluminium Chlorohydrate itp. w dezodorantach. Aczkolwiek jeśli chodzi o szampony spróbuj Alterre z Rossmanna. W ogóle sporo produktów u nich jest dość naturalnych, trzeba tylko uważnie czytać etykiety. Teraz na przykład wzięłam na próbę żel do mycia twarzy Rival de Loop i nie ma żadnego ze składników, które wymieniasz. Z tego co wiem nigdy nie były testowane na zwierzętach (a teraz jest to zakazane). A jeśli namierzyłaś inne ciekawe produkty chętnie dowiem się jakie 🙂
Tak! Takich postów więcej. Dobra kampania, która chociaż nas, czytelników bloga zmusi do zastanowienia się nad tym całym procesem.
Poza tym, bardziej żartem, te orangutany są boskie, takie rozczochrane;-)
Cieszę się, że post się spodobał i uważasz go za przydatny. Też mam nadzieję, że więcej będzie takich powstawać, chętnie dowiem się czegoś nowego na takie tematy.
A co do żartów to doskonale rozumiem, bo tu poważne tematy, a później widzę zdjęcia i nie mogę się nie uśmiechać jak na nie patrzę, są pocieszne 😉
Kurczę aż włos się jeży na głowie… pewnie nie uda mi się nie kupować wcale produktów z olejem palmowym ale zacznę zwracać na to uwagę bo bardzo mnie poruszyła ta sprawa… szkoda że nie napisałaś konkretnych nazw produktów jakie zawierają olej palmowy, do wielu osób takie informacje by bardziej przemówiły…
Problem polega na tym, że teraz niemal wszystko zawiera olej palmowy i nie da się wymienić wszystkich tych produktów. Dlatego podałam nazwy, które mogą się pojawić na opakowaniach. Możemy sprawdzać każdy produkt lub prześwietlić politykę firmy. Ja zazwyczaj spoglądam na skład, jeśli widzę olej palmowy staram się sprawdzić czy producent stara się wprowadzić u siebie tylko taki certyfikowany. I tym tu chyba właśnie wspominała Kasia, o takich rzeczach powinniśmy być w widoczny sposób informowani. Także o tych wszystkich konserwantach, parabenach itp ukrytych pod E coś tam. Cały problem spada na nas, konsumentów. Niestety.
Nie wiedziałam że olej palmowy znajduje się w tylu różnych rzeczach, bo człowiek zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy.
I to jest właśnie problem, że musimy sami docierać do takich informacji lub trafiamy na nie zupełnie przypadkiem 🙁 Człowiek myśli, że przecież nie jest możliwe, że produkuje się w ten sposób jakieś rzeczy lub umieszcza szkodliwe składniki w jedzeniu i kosmetykach. Ja momentami czuję się wręcz naiwna, gdy trafiam na nowe, niepokojące informacje.
Opowieść o orangutanach, palmach i ekosystemie wyspy postwiły mi przed oczami Sumatrę z plantacjami palm i Bukit Lawang gdzie byłam kilka lat temu. Niestety mocna ingerencja ludzka podyktowana dużymi zyskami nie kieruje się myśleniem proekologicznym.
Niestety masz rację, oby to się keidyś zmieniło.
Staramy się zastanawiać nad tym, co kupujemy na co dzień, nie zawsze nam to wychodzi, bo czasem musimy coś zrobić szybko. Niestety system oznaczeń w Polsce pozostawia wiele do życzenia, żeby nie powiedzieć, że go brak. Rzadkością jest choćby bardzo powszechne w Wielkiej Brytanii oznakowanie produktów wegetariańskich, wchodzę tam do byle sklepu i nie muszę się wczytywać w poszczególne składniki. Całe szczęście przez te 20 ostatnich lat sporo się zmieniło i już nie muszę polegać wyłącznie na soi z poletka mojej babci (którą ciągle dla mnie uprawia;)) A co do oleju, o którym piszesz – to biorę się za sprawdzanie tego od dziś. Dzięki!
Ale kochana Babcia! 🙂
Masz dużo racji z tym systemem oznaczeń, niestety zauważyłam podobne problemy w innych krajach Europy, UK rzeczywiście wypada pod tym kątem dobrze. Czekam na czasy, kiedy obowiązkowo trzeba będzie ostrzegać konsumenta o tym, że coś może szkodzić zdrowiu. I że producenci pod naciskiem naszym – konsumentów – będą używać tylko sprawdzonych składników, których produkcja nie powoduje śmierci zwierząt i niszczenia środowiska.
Jak zawsze we wszystkim chodzi o świadomość, aby każdy człowiek mógł racjonalnie podejmować swoje decyzje. Nie zawsze możemy zachowywać się tak jakbyśmy tego chcieli, nie zawsze możemy sobie pozwolić na dobre wybory podczas naszych zakupów, lecz ważne jest to, aby świadomie podejmować swoje decyzje, a takie wpisy poszerzają naszą wiedzę przez co przed następnym wyborem w supermarkecie będziemy wiedzieli na co zwrócić uwagę.
Dzięki.
O to chodzi Łukasz 🙂 Każdy z nas podejmie indywidualne decyzje. Być może, jak wspomniałeś, czasem wybierzemy lepiej lub gorzej, bo nie zawsze możemy sobie pozwolić na to, co najlepsze, jednak możemy zrobić to w pełni świadomie, jeżeli się nas o tym informuje. Ja odnoszę wrażenie, że się pewne informacje skrzętnie przed nami ukrywa. Cieszę się, że mogłam pomóc 🙂
Niestety olej palmowy jest zmorą współczesnego żywienia. Jest pakowany praktycznie wszędzie, bo jest tani, a co gorsza jest substancją po prostu niezdrową. Stanowi źródło tłuszczy nasyconych, których nadmiar może odkładać się w naszych naczyniach krwionośnych (żeby być bardziej dokładną, tłuszcze te zwiększają poziom złego cholesterolu LDL we krwi, który ma bezpośredni zły wpływ na nasze serducho oraz cały układ krwionośny). Oczywiście przeciwnicy oleju palmowego wskazują na jego dodatkową, negatywną cechę – jego produkcja doprowadziła właśnie do niszczenia lasów deszczowych, bo plantacje potrzebują odpowiednio dużo miejsca (w końcu popyt na olej palmowy stale rośnie).
To bardzo ważne informacje i dziękuję Ola, że o tym napisałaś. Następnym razem na pewno dodam takie dane we wpisie!
Dzięki, bardzo przydatna informacja, w ogóle nie byłam świadoma tego problemu.
Od dłuższego czasu nie jemy produktów zawierających olej palmowy. To wymaga trochę zabiegów, ale nie jest niemożliwe. Wszystkie etyczne względy to jedno, drugie to zdrowie. Olej palmowy nie jest trawiony przez organizm i odkłada się na ścianach żołądka powodując dość duże problemy, nazwijmy je, gastryczno-proktologiczne.
Co do świadomości- we Francji jest wyższy podatek na rzeczy zawierające ów olej, więc nie opłaca się firmom go używać do produkcji na tamtejszy rynek.
O, ciekawa informacja. Czyli można stosować jakiś nacisk i zauważać problem. Przypomniało mi się właśnie, że niedawno była tam jakaś afera na wyższych szczeblach w związku z wypowiedzią na temat Nutelii i jakichś targów, zaraz pogoolam.
Staram się kupować świadomie, sprawdzam zawsze etykiety (kakao, czekolada, tuńczyk i inne), ale nie sądziłem, że także olej palmowy też może być takim zagrożeniem. Cóż, człowiek się uczy całe życie.
A czy bojkot coś da? Moim zdaniem tak, ale do tego właśnie potrzebne jest uświadamianie skali problemu. Nie wiem czy wiecie, ale bodajże pierwszy w historii masowy bojkot produktów miał miejsce w Wielkiej Brytanii w latach 20. XIX wieku. Ludzie wtedy masowo przestali kupować cukier trzcinowy, a zamiast niego przerzucili się na miód i cukier z buraków. Dlaczego? Aby dopiec plantatorom, którzy wykorzystywali pracę niewolników. Siła społecznego nacisku była tak wielka, że w końcu przestało się opłacać wykorzystywanie niewolników. Ale trzeba agitować, przedstawiać alternatywy i jeszcze raz agitować.
Świetna historia, dzięki, że się nią podzieliłeś!
Takie właśnie problemy powinny być nagłaśniane w mediach, bo ani ja ani pewnie wielu osób nawet nie była świadoma tej sytuacji. Wiele gatunków zwierząt jest zagrożone, a ludzie zaczną coś z tym robić dopiero jak faktycznie zwierzaki zaczną znikać na dobre.
Święta racja Paulina!
Nie dość, że szkodzimy orangutanom i lasom to w dodatku szkodzimy sobie samym. Olej palmowy do najzdrowszych nie należy, nie wiedziałam jednak o tych przerażających prognozach, że do 2022 zniknie większość lasów! Mam nadzieję, że jednak to się nie stanie, ale oczywiście potrzeba więcej takich postów jak Twój no i my sami musimy działać!
W Indonezji takie problemy (jak zawsze swoją drogą) zrzuca się na Malezyjczyków… To oni (i Singapurczycy) są w większości właścicielami plantacji palmowych, a potem burzą się, że im dym z wypalania lasów zanieczyszcza powietrze w kraju. Przeciętny Indonezyjczyk nie ma jednak pojęcia, że smażąc wszystko na oleju palmowym (a w sklepach ciężko w ogóle dostać inny), przyczyniają się do degradacji środowiska. Myślę, że to właśnie tam powinno zacząć się uświadamianie ludzi, bo oni wszyscy razem wzięci (ponad 250 mln ludzi) używają go więcej niż cała reszta świata zachodniego i tam mało kto ma pojęcie, co to rainforest alliance…
świetny wpis!
Cieszę się, że się spodobał! Bardzo ważny dla mnie 🙂
amazing
I missed out on this when I was there but it sounds great!
Such a great thing to do, helping them orangutan!
Ahhh This looks fab, I would love to go here!
Orangutans are so cute. This seems like a great initiative to help hem
Sepilok – niesamowite miejsce <3 Wywarło na mnie bardzo duże wrażenie. Oglądając film w sali przed wejściem na teren ośrodka miałam łzy w oczach. Etykiety czytam od dawna i unikam jak ognia oleju palmowego, staram się także edukować rodzinę, znajomych i osoby na instagramie 😉 Ps. Widzę, że makaka jak zawsze wbiła się na karmienie 😀
Na produkty spożywcze zwracam uwagę, kiedyś miałam ochotę na żelki i po przewertowaniu wszystkich opakowań wyszłam ze sklepu bez nich. Ale nie zdawałam sobie sprawy, że sls też może go zawierać
Oczy aż mi się świecą na pracę włożoną w wykonanie tych zdjęć 🙂