Kinabalu szybko znalazło się na mojej liście niesamowitych miejsc. Jako pierwszy malezyjski szczyt, ale kolejna góra Azji. Dlaczego kocham zdobywać góry tego kontynentu? Ponieważ są wyjątkowe. Nie jest łatwo znaleźć drugą górę o tak wyjątkowej bryle i pochodzeniu geologicznym jak Kinabalu. Nie jest wulkanem jak wielu sądzi, a ogromną plutoniczną* bryłą wypchniętą ledwie dziesięć milionów lat temu spod skorupy ziemskiej, której strome zbocza 100 tysięcy lat temu w wyjątkowy sposób wygładził lodowiec. Jej wyjątkowość to także związane z nią wierzenia. Legendy zamieszkujących Borneo KadazanDusan powtarzane są od lat z pokolenia na pokolenie.
Legendy góry Kinabalu
Legendy KadazanDusan o górze Kinabalu powtarzane są od lat z pokolenia na pokolenie.
Bóstwa Kinohiringan i Umunsumundu
Jedna z nich dotyczny najwyższych bóstw, twórców wszechświata – Kinohiringan’a i jego żony Umunsumundu. Ona stworzyła Ziemię, on stworzył Niebo. Orzeł Kondiu, który został wysłany, by przyjrzeć się temu co stworzyli powiedział, że chmury są zbyt małe w porównaniu z ziemią. Kinohurungan źle to przyjął, jego duma została urażona. Umunsumundu rozumiejąc co czuje jej mąż zdecydowała się stworzyć Ziemię na nowo, a w jej centrum utworzyła górę Kinabalu.
Olbrzym Gayo Nakan
Żył niegdyś król olbrzym o imieniu Gayo Nakan. Żywot swój wiódł u podnóża góry i zwano go „Żarłocznym”. Jego poddani wyczerpani byli jego nieposkromionym apetytem. W reakcji na narzekania ludu Król nakazał, by pogrzebano go żywcem na szczycie góry. Ludzie pracowali ciężko lecz bez rezultatu, aż król rzucił zaklęcie i zanurzył się w skale po ramiona. Następnie oświadczył, że za brak cierpliwości poddanych nawiedzą ich susza i głód. Obiecał jednak, że pomoże ludziom w czasach wojny. Ci, wystraszeni, złożyli wtedy pierwszą ofiarę przy rozlewisku życzeń poniżej szczytu.
Pochodzenie nazwy Kinabalu
Pochodzenie nazwy nie jest jasne, aczkolwiek są dwie główne teorie. Pierwsza wskazuje na legendę o chińskim księciu, który w wyniku wypadku na morzu dotarł na Borneo, a tam poślubił dziewczynę Kadazan. Po pewnym czasie książe postanowił wrócić do domu i poinformować rodzinę, iż żyje i ma żonę. Po dotarciu do swojego królestwa okazało się, że ojciec ma wobec niego inne plany, a książę chcąc wypełnić wolę Króla zgodził się na nie. Kobieta oczekując powrotu męża codziennie wchodziła na szczyt Kinabalu i wypatrywała czy nie zbliża się statek księcia. W końcu zmarła z wyczerpania, a duch opiekuńczy góry, który widział ją tam codziennie postanowił pozwolić czekać jej na zawsze na powrót męża zamieniając ją w skałę. Cina Balu czyli 'chińska wdowa’. Druga teoria wskazuje na pochodzenie nazwy góry od wyrażenia Kadazan „czczone miejsce zmarłych” czyli Aki Nabalu. Którakolwiek jest prawdziwa jasnym jest, że Kinabalu to miejsce święte. Pamiętajmy, aby je szanować.
Kinabalu nazywane jest świętym symbolem Borneo i było jej pierwszym Obiektem Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Trekking na Kinabalu
Zaczęliśmy koło 9:30. Najpierw podrzucono nas pod siedzibę parku i poznaliśmy naszego przewodnika, który okazął się być świetnym człowiekiem i wędrówka z nim była bardzo miła. Niestety nie mogę powiedzieć tego samego o samej drodze. Mnóstwo ludzi, ciężko iść w swoim rytmie – albo trzeba omijać pozostałych turystów albo iść krok w krok za innymi. Z czasem przestrzeń między wspinającymi robi się większa i jest łatwiej. Jendak wtedy pojawiają się schodzący i na wąskiej ścieżce bywa ciężko się minąć. Droga nie jest gładka, w większości stanowi jakby schody zrobione z drewna – jak przypuszczam mają zatrzymać błoto przed spływaniem. Wielkie kamienie także przypominają schody, reszta drogi to czerwone i klejące się błoto. Dominuje mglista pogoda, a wilogotność powietrza nie ułatwia wspinaczki, ale z pewnością dodaje miejscu tajemniczości.
Droga na szczyt
Po dotarciu do Laban Rata zobaczyliśmy więcej budynków oraz boisko do siatkówki. Następnie nastał moment na odpoczynek i posiłek, a koło 18 niemal wszyscy poszli spać, ponieważ na 2:30 w nocy wyznaczono czas rozpoczęcia zdobywania szczytu. Było bardzo chłodno i dość jasno, więc ciężko było mi zasnąć. Byliśmy pierwsi w punkcie startowym. Niestety szybko zorientowałam się, że mam na sobie zdecydowanie za dużo ubrań i ściągnięcie paru warstw zajęło mi chwilę. W wyniku tego byłam ostatnia z grupy, ale właściwie wolę wspinać się w samotności, bo nie jestem zbyt szybka. Z początku droga wiedzie między drzewami i znów po schodkach. Później zmienia się w gładką i śliską skałę i w końco możemy zobaczyć gwiazdy oraz ludzkie osady u podnóży góry, daleko na dole. Od tej chwili można korzystać z pomocy grubych lin, ja wolałam iść samodzielnie i można bez problemu wchodzić tak w bezpieczny sposób. Jeden fragment jest naprawdę stromy, ale później nie ma już większych przeszkód, by spokojnie i metodycznie dotrzeć na szczyt i zająć najlepsze miejsce do obserwacji gwiazd i wschodzącego słońca.
Widok jest wspaniały i dla takiego przedstawienia w wykonaniu natury warto powalczyć z własnymi słabościami. Dobrze, że mieliśmy śpiwory, na górze jest naprawdę zimno, szczególnie, gdy dociera się tam zgrzanym i spoconym po trekkingu, a trzeba czekać na słońce dłuższy czas. Po wschodzie pojawia się więcej ludzi i zaczyna się tworzyć kolejka do zdjęcia ze znakiem wyznaczającym szczyt Kinabalu. Droga na dół pokonywana „na raz” w całości, z małą przerwą na śniadanie nie jest prosta jeżeli ma się uszkodzone kolana – jeżeli masz taki sam problem przygotuj dobrze nogi, weź ze sobą ochaniacze na kolana i weź kijki trekkingowe. Następnym razem wezmę swoje na pewno…
Historia zdobycia
Sir Hugh Low, a następnie Sekretarz Labuan jest uznawany za pierwszą osobę, która zdobyła Mount Kinabalu w 1851 roku. Wejście na plateau pod szczytem zajęło jemu i jego 41 towarzyszom dziewięć dni, ale co ciekawe Low nie zdobył szczytu nazwanego jego nazwiskiem. Pierwszą osobą, która zdobyła Low’s Peak w 1888 był John Whitehead. Zarówno Low jak i Whitehead zaczęli swoje wejście z wioski Kiau przy południowej flance góry niedaleko wodospadu Kadamaian. Porterów rekrutowali wśród miejscowych. Droga, którą obrali była stroma i wyczerpująca, więc po utworzeniu Parku Kinabalu została zmieniona na tę, którą znamy dzisiaj.
O tym jak najtaniej wejść na Kinabalu pisałam tutaj:
https://oliwia.world/malezja/jak-tanio-wejsc-na-kinabalu/
*skała plutoniczna – skała magmowa krzepnąca głęboko (5-30 km) pod powierzchnią Ziemi, tworząca intruzje** o znacznych rozmiarach
** intruzja – ciało skalne powstałe z zastygłej w głębi skorupy ziemskiej magmy, która wdarła się pomiędzy starsze utwory skalne
Podczas ostatniej podróży w tamte rejony, zastanawiałem się, czy wpaść, ale jednak nie wyszło. Szkoda w sumie, bo miejsce mega! 🙂
Może jeszcze będzie okazja, jeśli tak to polecam, bo jak piszesz miejsce mega 🙂
zwala z nóg!
Kurcze, to było nasze marzenie, ale jednak się nie zdecydowaliśmy, bo byliśmy z 7,5-letnim wtedy Szymonem 🙁 Może jak będzie starszy !!! Bo jest tam cuuuudnie 🙂
To prawda, Kinabalu jest bardzo ciekawym miejscem 🙂
Nigdy nie zawitaliśmy jeszcze w tamte rejony ale Twoje zdjęcia zdecydowanie zachęcają! Piękne!
Dziękuję Magdaleno i mam nadzieję, że zawitacie kiedyś w tamte okolice 🙂
jak zwykle zdjęcia cudowne!
na Borneo będziemy w okolicach listopada, myślisz, że średniozaawansowani fizycznie podołają wejściu? :>
Na pewno. Ja uprawiam sporty, ale w górach jestem od zawsze powolna i zgrzana, a dałam radę. Choć przynaję, ze dobrze się trzymam później na wysokościach i nie zwalniam 😉 Wchodzą tam turyści w każdym wieku, więc śmiało 🙂 Zaawansowani wbiegają tam w climbathonie w dwie godziny z kawałkiem! http://www.climbathon.my/2014-results/ Załamać się można 😉
Nie miałem okazji, ale dopisujemy do listy miejsc w Azji, gdzie musimy dotrzeć podczas zbliżającej się podróży, dzięki!
Bartek bardzo się cieszę, że mam jakiś mały wpływ na Waszą wyprawę! 🙂
Przez Ciebie chciałabym wrócić do Azji czym prędzej… Cudownie! Zdjęcia rewelacyjne, jak zawsze z resztą. A akurat tam nas nie było…
Będzie do czego wracać! 😉
Ale super miejsce 🙂 Też chcę tam wejść! Te zdjęcia mnie urzekły 🙂
Dziękuję Agnieszko 🙂
kształt jest niesamowity, widoki jeszcze lepsze!
Ze szczytami jest już tak, że niby takie nieprzystępne i tajemnicze. Tylko na początku, bo potem, kiedy się zaliczy, to kozia dupa.
W takim razie ja mam zupełnie inne odczucia 🙂 Zawsze doceniam góry i nie tracą dla mnie uroku po zdobyciu szczytu.
miejsce wygląda iście magicznie – zwłaszcza zdjęcia o wschodzie/zachodzie (pewien nie jestem) – mam do nich słabość 🙂
… w tym roku juz nie zdazymy. Moze na wiosne w przyszlym roku 🙂
Trzymam kciuki 🙂
Niesamowite miejsce. Nic tylko wracać do Azji!
Niesamowite miejsce ale przede wszystkim urzekła mnie sama relacja oraz przecudne zdjęcia. Pełen profesjonalizm i ślę ukłony…
Bardzo dziękuję za miłe słowo 🙂
My czekamy na otwarcie drogi na szczyt więc podczas kolejnej wizyty w Malezji (gdzie aktualnie jesteśmy) na pewno podejmiemy wyzwanie ☺️
Podobno już od listopada będzie można się wspiąć na szczyt! Trochę zazdroszczę hehe 😉
Uwielbiam takie legendy! I piękne fotografie w komplecie! Kiedy byliście? Ja akurat załapałam się na trzęsienie ziemi i niestety ominęła mnie ta przyjemność 🙁 Za to bardzo chętnie przeczytam następny post 🙂
Piękne tereny, surowość tych gór jest urzekająca, szczególnie w konfrontacji z tropikalną bujnością przyrody. Zazdroszczę nocnych widoków 🙂
Po walce z samą sobą w drodze na szczyt, a następnie zobaczeniu nocnych widoków od razu przeszło mi całe zmęczenie 😉
haha, definicje geologiczne, cudnie. Jako geolog pochwalam edukowanie społeczeństwa! Definicje również akceptuję (choć one to tak na 90%, ale społeczeństwu więcej nie trzeba). Brawo 🙂
;D
Widoki rzeczywiście niesamowite!Dobrze wiedzieć, że w Malezji są takie miejsca bo raczej kojarzy się z zupełnie czym innym…
ależ ten Twój blog piękny!
Dziękuję! 🙂 Od wczoraj śmiga nowy wygląd i siedzę właśnie, poprawiam błędy i inne niespodzianki 🙂 Bardzo mi się ten szablon spodobał, a najbardziej strona startowa 😉
Piękne zdjęcia i ciekawy opis. Muszę się tam kiedyś wybrać 🙂