Timbuktu – o mieście w Mali nad rzeką Niger

materiały prasowe dystrybutora
Piękne obrazy z islamistycznym reżimem w tle
Film oglądało się dziwnie, spokojne sceny, piękne krajobrazy, opanowanie bijące z bohaterów kłócące się niemal z treścią opowieści. Timbuktu to film o mieście, w którym władzę przejęli dżihadyści i narzucili mieszkańcom islamistyczny reżim. W malijskim Timbuktu zakazano palenia papierosów, tańczenia, śpiewania oraz słuchania muzyki, zakazana jest nawet piłka nożna – ten fragment filmu, w którym dzieci „grają w nogę”, choć prosty, zrobił na mnie duże wrażenie. Tak wiele potrafił przekazać nie mówiąc niemal nic. Absurdalne sytuacje, które wydają się całkowicie abstrakcyjne.

fragment filmu „Timbuktu”
Chłopiec uwielbiający rap nagrywający swoje przyznanie do winy – nie można się nie roześmiać. Bojownicy podczas patrolu kłócący się o Real Madrid i FC Barcelonę, by za chwilę aresztować cudzołożników i ich ukamieniować. Ortodoksyjni islamiści w modnych okularach i z telefonami komórkowymi w kieszeniach, po nocach tropiący młodych mieszkańców Timbuktu, grających muzykę i kultywujących tradycje malijskie, po to by za chwilę skazać ich na czterdzieści batów, publiczną chłostę.
Film piękny i nietypowy w formie przekazu. Tak spokojny, że aż straszny
Film piękny i nietypowy w formie przekazu. Tak spokojny, że aż straszny. Abderrahmane Sissako opowiada nam o świętej wojnie i religijnym fanatyzmie w bardzo ciekawy i nietypowy sposób, delikatny i zwiewny, a zarazem mocny i przygnebiający.
I ta muzyka…